W poszukiwaniu Mikołaja - Gra CIT. Sobota, 9:00 – placyk zabaw.
Zimno, a wieeejeee…

że ho, ho, ho! Mimo to
powoli zbierają się drużyny. Jest nas 11 na 14 osób. To naprawdę
rewelacyjny wynik. Sprawdzam stroje. OK. Więc możemy ruszać. Przed nami
mikołajkowa przygoda. W punkcie zbornym, czyli na ul. Zamurowej powoli
zbiera się tłumek. 22 drużyny, 95 uczestników! Są Zozole i Ogórki
Zdziśka, są Śliwki w Occie, Marusie, Sworki & Upiorki. Są Wymiatacze,
Cykuty, Brodate Smoki i wreszcie Napalone Afrodyty ;-D.
Wśród wszystkich
ekip dwie nasze. Majdusie i my czyli Łazęgi. A kto to? Pan Pietrzak z
rodziną! To mój stary sąsiad z bloków ;-D. Od Knechta Ruprechta
dostajemy list i gazuuu…. Ze mną Łazęgi, przed nami wyrwały do przodu „Majdusie”.
Oj chyba nie mamy dziś z nimi szans. Zaraz, zaraz woła Natalka. One
biegną do Mikołaja, a my według instrukcji mamy znaleźć Krampusa. Nie
wiem kto to Krampus, ale na pewno nie Mikołaj! Dodaje. O! Jest!
Biegniemy. Przed Krampusem ludzi tłum. Tak w ogóle wg. folkloru krajów
alpejskich jest to bestia, diabeł i demon w jednej postaci. Poluje na
niegrzeczne dzieci. Krampus wrzeszczy i bije co niektórych kijem.
Tak ma dzisiaj chyba dobry humor bo w nikogo łańcuchem nie przywalił
;-D.
Dostajemy zadania. Jako pierwszy na naszej liście Demre
pod

bibliotekę. Wiem gdzie to jest! Rzuca Kornelia.
Chodźmy. Jest Demre. Demre pochodzi z Turcji.
Wkurza się na nas za błędną
wymowę jego imienia i żąda tureckich przysmaków. Skąd i jakie? Wiem!
To Kacper. Tam w kartce była, że jakby co to do elfów na Zamurową.
Pędzimy. Nagle wyprzedzają nas Majdusie. No nie…, te dziewczyny to
mają parę. Ale… he, he biegną nie w tę stronę ;-D. Przed siedzibą
elfów Natalka wpada na pomysł, żeby przeczytać całą instrukcję, to
może nie będzie potrzeby tak często tu wracać. Genialne!!! Czytamy.
Sinterklas z Holandii – bucik?, Zwarte Piet czarny pomocnik
Sinterklasa chce sadzy, Noel Baba z Demre chce chałwy, Gwiazdor
będzie mieć rózgę, La Befana - wiedźma z Włoch żąda mandarynki lub
pomarańczy, Joulupukki – fiński Mikołaj da nam zagadkę. Oooo ma
przypominać kozła ;-D. Nissenkongen z Dani uwielbia wszelkie kasze,
owsiankę i ryż, Jultomten chciał maski, ale tego tak od razu z
instrukcji nie wyczytaliśmy. Tajemnicą
był dla nas również Dziadek Mróz. Od Elfów dostajemy
fanty i dawaj w drogę...
Chodzimy, pstrykamy fotki. Trzeba się spieszyć bo ci
złośliwcy są na wyznaczonych miejscach tylko do określonej godziny.. Mamy jednak szczęście. Znajdujemy wszystkich fałszywych Mikołajów.
Dostajemy od nich w nagrodę dalsze instrukcję i słowa piosenki. Po co to
nam??? To Ula. Na pewno będzie potrzebne!!! Woła Natalka. Zawsze tak
było. Mury miejskie,
Sanktuarium Maryjne, biblioteka, Synagoga, Wieża
Ciśnień, Dom Rzemiosła, Brama Sieradzka, Łysa Góra, Colegium Nowum. Tu
był ostatni z opisanych fałszywych Mikołajów. Składamy słowa piosenki.
(KLIKNIJ - zobacz jaka była piosenka)
Ale co to? Brak dalszej części??? Wiem to ten misio w masce diabła na
rynku. To musi być On. Ruszamy i rzeczywiście. Teraz już z całą piosenką
szybko znajdujemy Tego prawdziwego. Łałłłłł... to sam prezydent Piotrkowa ;-D.
Nie ma lekko musiał wysłuchać jak śpiewamy. A wiecie jak JA śpiewam
;-D!!!! Biedak. Mamy siódme miejsce. SUPER!!!! Są prezenty i nagrody. My
też mamy swoją nagrodę – pizza w SAKKARZE. Do zobaczenia na następnej
imprezie. HOU, HOU, HOU!!!!